Któregoś wieczoru G. postanowiła sprawdzić, czy ja istnieję. Nie wystarczyło na mnie popatrzeć, wszak siedziałem na sąsiednim fotelu. G., zgodnie z zasadami dziś obowiązującymi, chciała zobaczyć, ile mnie jest w internecie. Bo przecież, jeżeli człowieka w internecie nie ma, to go nie ma wcale. Ja mogę być czystą imaginacją i moje istnienie wcale nie takie…
