Piątek wieczorem Jadę na Białoruś. Nie byłem tam od kilkunastu lat. Wtedy nie było wiz, bankomatów i (na Wschodzie) telefonów komórkowych. Była bieda. I jak zwykle – kłopoty z przekraczaniem granicy. Straszne kolejki, nie zawsze mili pogranicznicy. Zmieniło się. Jakoś wszystko jest bardziej cywilizowane. Krócej niż godzina na granicy. Cisza, spokój, pełna kultura. Jednak dużo…