Pora na podsumowanie zlotu kieleckiego. I, wierzcie mi, nie jest to proste. Dlatego w tym tekście pójdę na łatwiznę i zrelacjonuję opinie harcerzy spoza Polski.
Gościliśmy sześć reprezentacji – z ZHPpgK (przyjechała ze Stanów Zjednoczonych), z Litwy, Białorusi, Czech, Mołdawii i Kazachstanu. Opiekowałem się nimi na zlocie i dlatego mogę ich opinie przedstawić. Jaki był to zlot zdaniem tych harcerzy?
Był bardzo, bardzo udany. Podobały im się zajęcia programowe, tak te przedpołudniowe – w miejscach programowych – jak i popołudniowe i wieczorne. (- Od trzeciego dnia zlotu przestaliśmy brać bilety, i tak by dla wszystkich nie wystarczyło, szliśmy na pasujące nam zajęcia i zawsze byliśmy przyjęci – powiedział jeden z instruktorów). Dla harcerzy z Białorusi najwspanialsza była wyprawa do Warszawy na Dzień Wojska Polskiego, dla reprezentacji z Czech zajęcia „adrelinowe”, dla harcerzy z Kazachstanu – te na wodzie (nic dziwnego, wody u nich bardzo mało), z Litwy – koncerty. Za to Kasia z USA stwierdziła, że ogromnym plusem zlotu była otwartość, przyjaźń wszystkich uczestników. Pewnie coś w tym jest – dobrych zajęć było wiele (nikt nie wymienił wesołego miasteczka!), ale najważniejsze było autentyczne braterstwo. Bardzo dobrze też zajmowali się tymi grupami ich opiekunowie ze strony polskiej.
Tu dygresja – wypowiedź instruktorki, komendantki drużyny zlotowej: – Zupełnie nie sądziłam, że instruktorzy i harcerze z naszej chorągwi są tak znakomici. Dzięki komendantowi naszego gniazda nie mamy żadnych problemów. Ten zlot doprowadzi do współpracy naszych hufców, a to od lat nie miało u nas miejsca.
Słabe strony zlotu? Po pierwsze – brak możliwości palenia ognia, a więc niemożliwość organizowania normalnych ognisk harcerskich. Bo co to za harcerstwo bez ognisk? Po drugie – słaby przepływ informacji. O wielu imprezach po prostu w gniazdach nie wiedziano. Czemu to gazeta zlotowa nie podawała bardzo precyzyjnego rozkładu zajęć na następny dzień? Bo to wymagało nieco pracy? Po trzecie – jedzenie. I nie chodzi tu tylko o owe słynne krokieciki (ja je zjadłem!), lecz także punktualność na przykład śniadań w gniazdach. Kończyły się one niekiedy około dziewiątej, a więc harcerze nie mogli zdążyć na poranne zajęcia.
Gdy analizuję te opinie, wydaje mi się, że plusów było znacznie więcej od minusów. Harcerze spoza Polski wyjechali ze zlotu zachwyceni i nic tego zachwytu nie zmieni. Czy taka sama jest opinia harcerzy z Polski?
1 thought on “I po zlocie”
Comments are closed.
… moja drużynka wspomina Zlot z wielkim uśmiechem na twarzy, bardzo im sie podobało, o czym wiedza Ci, których zabrakło na tym Zlocie.
pozdrawiam Polcia