Wieczór w filharmonii – jedno z najprzyjemniejszych wydarzeń, jakie w tygodniu może mieć miejsce. Świetni wykonawcy (o tych wczorajszych na pewno w gazetach napiszą profesjonalni krytycy muzyczni), lekki (jak dla mnie) repertuar, piękne miejsce, troszcząca się o gości gospodyni wieczoru – pani Elżbieta Penderecka, możliwość uściśnięcia ręki pani prezydentowej Kaczyńskiej, ciekawa rozmowa z radczynią jednej z ambasad przyjaznego Polsce państwa. Naprawdę, czego więcej trzeba, aby uznać, że w filharmonii warto bywać…
Było miło, było miło, ale się skończyło. Siedzimy. Przed nami dwóch panów. Około 35-letnich. Rozparci jak w knajpie. Buty prawie na oparciach krzeseł. Gdy tylko zabrzmiały pierwsze dźwięki fortepianu, jeden z nich wyjmuje komórkę. Z zapamiętaniem pisze sms-a. Co tam koncert! Co tam widzowie! Mam koncert podwójny – ten z estrady głośniejszy i ten cichutki – stuk, stuk, stuk w klawisze komórki – cichszy. Nie najlepiej się uzupełniają. Kolega zwolennika sms-ów filharmonicznych nie chce być gorszy – na swojej komórce z zapamiętaniem poszukuje czegoś w internecie. Zwracam panu komórkowcowi uwagę, mogę skupić się na słuchaniu koncertu. (Ku mojemu zdziwieniu okazało się, iż ten pan jest synem osoby bardzo, bardzo znanej i związanej na co dzień z kulturą muzyczną, a wyglądało, że po raz pierwszy pojawił się w gmachu przy Jasnej).
Słucham, słucham i co słyszę? Z mojej prawej strony coraz głośniejsze chrapanie. No, czasami, gdy już było bardzo głośne, starszy pan budził się, rozglądał dokoła i ponownie zapadał w drzemkę. Na szczęście po przerwie przesiadł się do innego rzędu i jego chrapanie było mniej słychać (nie, nie poszedł do domu, a po co?).
I już byłoby dobrze, gdyby nie rozpoczął się konkurencyjny koncert na komórki. Po cóż w takim miejscu je wyłączać? No po cóż? Można przecież zabawić połowę sali jakąś interesującą muzyczką. Fajnie jest i swobodnie. O, właśnie pan od sms-ów zajął się swoimi kieszeniami i z upodobaniem przegląda posiadane przez siebie wizytówki. Fajnie jest.
Ale nic to. Dotrwałem do końca. Artyści też.