A później opublikować. Na przykład w „Rzeczpospolitej” (8/9 grudnia) zamieścił swój tekst Piotr Skórzyński. Niby człowiek poważny, publicysta, mocno po pięćdziesiątce, a jak dziecko. Co mu się przypomni, to przelewa na papier (przepraszam, wpisuje na swój komputerowy twardy dysk) i w efekcie tworzy artykulik „Pustka po skautingu”. Jaka pustka? Po jakim skautingu? Czy tym, w którym jestesmy?
Lista półprawd, ćwierćprawd, nibyprawd jest tak długa, że gdyby całkiem poważnie pana Skórzyńskiego potraktować, trzeba by było polemikę z nim napisać znacznie dłuższą niż jego paplanina. Więc tylko o niektórych wątkach.
Zaczyna pytaniem, raczej retorycznym, jaką wyższą (wysoką?) ideę oferuje dziś cywilizacja Zachodu nastolatkom. Lecz ową ideą (ideami) się nie zajmuje, tylko ni z tego, ni z owego wymienia różne rocznice, jakie miały miejsce w 2007 roku. Ot, tak sobie, wymienia, jak popadnie. A to 60. rocznicę rozpoczęcia zimnej wojny, a to 50. rocznicę powstania EWG (co jest dla niego tożsamym z powstaniem Unii, chyba Europejskiej). Nie są to oczywiście idee, ale wymienione zostały chyba po to, by dojść do „niezauważonej” przez nikogo (pewnie poza panem Skórzyńskim) setnej rocznicy założenia skautingu.
Czy całkiem niezauważonej? To ćwierćprawda. Oczywiście chciałbym (czy pan Skórzyński też?), by o tej rocznicy pisano więcej. Ale czy o ruchu społecznym, skupiającym dziś na świecie prawie 30 milionów dzieci, młodzieży i dorosłych zamieszczono na świecie rzeczywiście mało informacji? Co to znaczy mało? Może 40-tysięczne Jamboree w Anglii było zbyt słabo nagłośnione. Może o naszym wspólnym Skautowym Wschodzie Słońca w poszczególnych dziennikach ulazła się tylko skromna notka. Przecież nawet znaczki pocztowe wydane z tej okazji we wszystkich państwach świata dotarły być może przede wszystkim do zainteresowanych – skautów i filatelistów.
Ale podkreślić trzeba jeden znamienny fakt, o czym autor „Pustki po skautingu” chyba nie wie, traktując skauting jako ideę (instytucję) Zachodu – te miliony skautów to dziś nie tylko Europejczycy i Amerykanie (a więc ów Zachód). To dzieci białe, czarne, żółte. Dzieci ze wszystkich kontynentów, wierzące w różnych Bogów. Skauci to nie są tylko „chrześcijańscy rycerze” (jak chciałby autor), to także wyznawcy Allaha i Buddy. I nie są w skautingu (zresztą nigdy nie byli) przeciwstawiani mahometanie chrześcijanom. Ten światowy skauting to nasza globalna wioska, wspólna, wszystkich – tolerancyjna i patrząca optymistycznie w przyszłość. Także na Zachodzie.
Są one (mogę też napisać – jesteśmy my wszyscy) – dzieci, młodzież i dorośli wierni przesłaniu gen. Roberta Baden-Powella: Spróbujcie pozostawić świat trochę lepszym, niż go zastaliście. Ale tego autor „Pustki po skautingu” nie zauważa, pewnie też tego nie wie. Skauting to wielka gra, skauting to też służba dla innych. To przestrzeganie norm, zawartych w Prawie i Przyrzeczeniu. Tegoroczne obchody 100-lecia tego ruchu przebiegały pod hasłem Jeden świat, jedno przyrzeczenie. Proste.
Wie jednak pan Skórzyński, że Hitlerjugend to „rozbudowana” wersja skautingu, sugeruje, że metodami skautowymi posługiwano się także wychowując młodzież w czasach stalinowskich w ZSRR. Czy rozumie zatem, czym jest demokracja, a czym totalitaryzm? I po której stronie jest skauting?
Cóż może też wiedzieć autor „Rzeczpospolitej” o procesie degradacji i spustoszenia w harcerstwie powojennym (po 48 czy 56 roku?), jeżeli stać go jedynie na cytowanie fragmentu pamiętnika Jana Kotta, który od matury (jeszcze przed wojną w warszawskim gimnazjum Mickiewicza) z harcerstwem nie miał już żadnej styczności?
Powojenną historię harcerstwa poznał pan Skórzyński z jednej książki prof. Tomasza Strzembosza, który oczywiście nie był nigdy naczelnikiem ZHP, a co autor beztrosko napisał. W efekcie możemy przeczytać, że ZHR poniósł klęskę, a miał odrodzić ruch harcerski wobec betonowego oporu władz ZHP. Betonowego? Co to znaczy? Klęskę? Czy rzeczywiście? I kiedy ów „betonowy” opór miał miejsce? Takie sobie ahistoryczne, beztroskie pisanie.
Po wypowiedzeniu takich i wielu innych „udokumentowanych” opinii autor stwierdza, iż na Zachodzie „biali” oddają pola dzieciom Allaha i nie jest przypadkiem, że nie zauważono na tam rocznicy stulecia skautingu. On to wie. Przeciwstawia więc chrześcijan – mahometanom. Stawiając skauting z jednej strony – tej chrześcijańskiej. Jest to, co napisałem powyżej, niezgodne z podstawowymi zasadami skautingu!
Pisać każdy może, ale czy nie lepiej by było, aby pan Skórzyński pisał o hodowcach królików lub wędkarzach a skautingowi, o który nie ma bladego pojęcia dał spokój?
2 thoughts on “Pisać każdy może”
Comments are closed.
ty debilu… Poczytałem sobie twoje komenty (zwłaszcza do Piotra Skórzyńskiego i i napisze ci tak: Pisz lepiej o dodzie, kibolach i wisniewskim -bo to twoj swiat prostaku, a od Skorzynskiego ci wara , bo żeby moc pojąc to co pisał trzeba mieć troche wiedzy i mozg , a tych nie ci nie dane.
Postanowiłem nie usuwać powyższego wpisu. Świadczy on przecież nie o mnie, lecz o autorze tych inwektyw. Ciekawe, zmarły tragicznie w tym miesiącu Piotr Skórzyński napisał zły tekst o skautingu, po prostu zły. Ja, co nie jest niczym odkrywczym, o harcerstwie i skautingu to i owo wiem, i to, i owo na ten temat w życiu napisałem. Dlatego tekst ten skomentowałem. Bo dlaczego by nie? A tu taki mało oryginalny atak – nie mam wiedzy oraz mózgu, a mój świat (prostaka) to Doda, kibole i Wiśniewski.
Szanowny Panie Oceniaczu! Niech Pan poczyta inne moje teksty o harcerstwie. Albo te w dziale „kultura”. Może się Pan czegoś nauczy? Choćby odrobinę?
A jeżeli ma Pan inny pogląd o skautingu – proszę napisać, na pewno podejmę polemikę.
pozdrawiam