Piękny kraj, biedny kraj, bogaty kraj. Każdy epitet da się uzasadnić. Bo nie da się o Kenii napisać jednoznacznie. Dlatego dziś będzie nieco o Masajach. To dobry przykład na ową niejednoznaczność. Myśląc o tym plemieniu najpierw należy odrzucić wszystkie nasze pozornie słuszne zasady, reguły, poglądy. Ponieważ przykładanie europejskich norm do tej społeczności nie ma większego sensu.
Jest to plemię biedne, brakuje Masajom pieniędzy, ale postanowili oni żyć życiem swoich przodków, zgodnie ze swą bogatą tradycją i kulturą. Ich decyzja jest w pełni świadoma. Są więc jednym z ostatnich ludów wędrujących ze swymi stadami bydła po Afryce, nie bacząc, że przecież gdyby się osiedlili, mieliby możliwość wybudowania normalnych osiedli (ze studniami – problem, zasadniczy problem, nie tylko na terenach masajskich, to brak wody) i szkołami. (Masajowie w dużej części to analfabeci, zaczęli jednak posyłać dzieci do szkół – oczywiście nie z każdej wsi, muszą przecież, chcąc mieć jakieś zarobki, znać angielski i język państwowy – suahili). Prowadzą więc życie koczownicze niewiele różniące się od tego sprzed stu czy dwustu lat. Nadal ich podstawowym pożywieniem jest mleko i krew. Gdy patrzy się na dzieci, nie widać po nich, by były głodne. Mają okrągłe, roześmiane buzie (fakt, że brudne, ale jak zachowywać higienę na sawannie, gdy wody praktycznie prawie wcale nie ma?). Wyrastają na ludzi szczupłych, wręcz chudych i stosunkowo wysokich. Ludzi silnych, bo tylko takich nie jest w stanie zniszczyć Afryka.
Żyją w związkach poligamicznych, przeciętnie mężczyzna ma cztery żony – każda z nich ma swoją chatę, zbudowaną własnymi rękami. We wsi chaty jednej rodziny oddzielone są od chat innych rodzin, jednak cała wieś ma wspólny płot, by zwierzęta z sawanny nie wchodziły na teren. Chaty stoją w wielkim kręgu – w środku jest miejsce dla bydła.
Masajowie są dumni ze swej historii, z tradycyjnego sposobu życia, ze strojów, zdobienia twarzy, z rozciągniętych małżowin usznych, ze swych tańców (mężczyźni w czasie tańca jak najwyżej skaczą, nie używa się instrumentów muzycznych). I choć mogliby chcieć się „ucywilizować”, świadomie tego nie czynią. I cóż z tego, że są biedni? Jeżeli są szczęśliwi?
PS Gdy sprzedają za jakieś niebotyczne sumy swe pamiątki, zarobione przez jedną wieś pieniądze wędrują do wspólnej ogólnomasajskiej kasy. Przecież nie w każdej wiosce można zarabiać, a pieniądze przydadzą się wszędzie. Taki prosty afrykański socjalizm.
Państwo namawia Masajów do osiedlenia się, ale efektów tych działań jeszcze nie widać.