Hufiec ZHP, w którym działam, nosi imię 1 Warszawskiej Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Hufiec ani dobry, ani zły. Mający sukcesy i ponoszący klęski. Jak to w organizacji społecznej.
I nagle, przy okazji organizowanego przez nas rajdu, jeden z instruktorów Głównej Kwatery ZHP napisał do nas w czasie prowadzenia korespondencji w sprawie zamieszczenia w internecie informacji o rajdzie: „Tekst o bohaterach spod Lenino i Berlina oraz cała tematyka rajdu nie jest zgodna z tym, co promuje harcerstwo”. Zadał nam też pytanie: „Może czas zastanowić się nad zmianą tak kontrowersyjnego bohatera hufca?”.
I w ten sposób niespodziewanie instruktor ów rozpoczął w ZHP dyskusję o właściwych i niewłaściwych bohaterach naszych drużyn, szczepów i hufców. Zadał pytanie, czy Polacy, przelewający krew i wyzwalający Polskę od wschodu, mogą być bohaterami harcerskiego środowiska, pomimo tego, iż ich (po części nieudolni) dowódcy w większości byli Rosjanami, oficerami Armii Czerwonej. Moim zdaniem bohater ten nie powinien wywoływać takich pytań.
Historia Polski nie jest prosta, a wszyscy bohaterowie są kontrowersyjni. Najprostszy przykład – Powstanie Warszawskie. Pomimo kontrowersji wokół wybuchu powstania uznajemy, wszyscy uznajemy bezprzykładne bohaterstwo powstańców. Tak samo jest z 1 Dywizją im. Tadeusza Kościuszki. Pomimo, że że szła ze wschodu na zachód i była w rzeczywistością częścią Armii Czerwonej, walka żołnierzy tej dywizji to bohaterstwo godne czczenia przez wszystkich.
Ale może nie wszyscy tak samo myślimy?