Wakacje sentymentalne. Szesnaście lat temu wypoczywaliśmy tu po raz pierwszy z Olą i Piotrkiem. Później na tej „bezludnej” wyspie byliśmy trzy razy. Znamy więc ją od podszewki. (Na innych wyspach też bywaliśmy, ale ta była pierwsza). Szwedzka wysepka, na niej nieco ponad trzydzieści drewnianych domków. Jest w nich prąd, jest więc kuchenka elektryczna, cztery łóżka, naczynia kuchenne. Ale wodę trzeba przynosić z kranu znajdującego się kilkadziesiąt metrów od naszego miejsca zamieszkania, prysznic jest też dość daleko a najdalej jest toaleta – fakt, ekologiczna z robaczkami i bez papieru toaletowego, który trzeba nosić ze sobą.
Co sprawia, że Szwedzi (a my razem z nimi) spędzamy część wakacji w prymitywnych, spartańskich warunkach? Odpowiedź jest prosta. Każdy chciałby żyć w czystej, nieskażonej przyrodzie. Cóż tam obok sąsiedzi. My mamy nasz własny widok na nasz kawałek morza, na naszą plażę, na okalające nas drzewa. Raj, szwedzki raj. Raj niezmienny. Szesnaście lat temu było tak samo. Wydaje się, że nadal dostaliśmy te same koce i te same garnki.
Nic nie trzeba robić. Ot, śniadanie (tak, po każdym posiłku trzeba zmywać naczynia w miskach i brudną wodę wylać po prostu gdziekolowiek, byle nie na ścieżkę, po której się chodzi). Kąpiel w morzu (zazwyczaj zimnym – to jednak Bałtyk), nie każdy to kocha. Spacer, czytanie, spanie, picie kawy i niewiele wiecej. To znakomity program na wypoczynek „na łonie przyrody”. Czasami bywają na wyspie grzyby, czasami zajrzy do domku wiewiórka albo w sąsiednich zaroślach zauważymy pasącą się sarnę. Cisza (mimo mniejszych i większych dzieci w sąsiednich domkach), spokój. Nie trzeba mysleć o tym, co dzieje się z drugiej strony Bałtyku…
Wypoczynek sentymentalny, choć bez Piotrka i z Olą przez trzy dni. Jest wspaniale. I gdybyśmy byli o szesnaście lat młodsi. Byłoby jeszcze lepiej. Ale nie jesteśmy. Po tygodniu pięknej słonecznej pogody Rono żegna nas burzą. To nie zwykły płacz siąpiący z nieba. To pożegnanie, w czasie którego zmoczeni jesteśmy do ostatniej nitki. Takiej rozpaczy się nie spodziewałem.