Postanowiłem kopiować tu felietoniki, jakie piszę do naszego hufcowego pisemka. Zasięg nasz „Praski Świerszcz” ma ograniczony, może tu harcerski felieton kogoś zainteresuje? Fakt, że piszę w tych felietonach o problemach podstawowych. Ale czy nie należy ich także zauważać?
Pamiętacie? Organizujemy rajd, taki z fabułą, potrzebne są nam w trakcie imprezy osoby, które pomogą na trasie. Od jednego, drugiego, trzeciego harcerza słyszymy: – Będę. – Prosimy, aby przyszli na start na godzinę przed wyjściem pierwszego patrolu na trasę. Czekamy… i nic. Z pięciu umówionych osób przychodzą trzy. Dwójka nie dojechała. Jedna osoba zaspała, druga właśnie „zachorowała”. Po prostu ich nie ma. To ponoć bardzo dobrzy harcerze. Oboje uważają, że nic się nie stało, przecież rajd się odbędzie. Zaspać każdy może. A „choroba” jest od nas niezależna. Czują się usprawiedliwieni. Cóż ich obchodzi, że rajd, który miał być „bombą”, już na początku stał się niewypałem, czy to dla dwójki tych dobrych harcerzy jest ważne?
Pamiętacie? Umawiacie się z drużyną na zbiórkę. Macie reprezentować hufiec na ważnej imprezie. Wszyscy powinni stawić się wzorcowo umundurowani przed szkołą. Kilkunaścioro członków drużyny zobowiązało się, że przyjdzie. I z tej grupy na zbiórce pojawia się pięcioro harcerzy. Razem jest was szóstka – idziecie, ale zamiast radości i dumy macie na twarzach nieco smuteczku. A przecież w waszej drużynie są sami dobrzy harcerze. Co, po prostu rano stwierdzili, że im się nie chce? To dobrzy czy niezbyt dobrzy członkowie ZHP???
Pamiętacie? Jeden z instruktorów hufca proponuje wam pójście do teatru. Zgłaszacie się. Ma to być radosna dla kilkudziesięciu osób impreza. Instruktor kupił bilety i czeka w teatrze. 44 osoby przychodzą, rozliczają się, dobrze się bawią. Instruktor-organizator bawi się gorzej. W ręku został mu bilet, za który zapłacił. I za który nieobecny druh (a może druhna) pieniędzy (jak się później okazało) nigdy mu nie zwróci. Miał przyjść, nie przyszedł – no to co? Ba, druh (a może druhna) chowając głowę w piasek nawet nie powie „Przepraszam”. To słowo kosztowałoby go (a może ją) 25 złotych. Więc się nie wychyla, może rzecz przyschnie. (Druh instruktor – organizator wyjścia do teatru przy trzeciej podobnej sytuacji zrobił awanturę na pół hufca i zwrot pieniędzy natychmiast otrzymał).
Pamiętacie, ile razy wasza obietnica okazała się bez pokrycia? Ile razy po prostu byliście nieodpowiedzialni? Ile razy wasi wychowankowie zapomnieli, zaspali, „zachorowali”. Co to jest? Jakaś epidemia? Bo to, bo tamto, bo owamto. Zamiast satysfakcji, zamiast normalnej harcerskiej służby – klapa. Totalna nieharcerskość.
I wiecie co, owi harcerze, owi instruktorzy uważają, że to przecież normalne, że fakt, iż oni nawalają, zawodzą innych, jest czymś normalnym.
Ze zdumieniem patrzę na osoby, na które liczyć nie można, ale które uważają się są dobrymi instruktorami. Coś powinniśmy z tym zrobić.