Kolejna smutna wiadomość. Nie żyje Wojtek. Na okładce książki „ZHP w Dzielnicy Warszawa Praga-Południe 1957 – 1988” autorstwa druha Romanowskiego zdjęcie – Wojtek sfotografowany jest na pierwszym planie. Koło Pomnika Grunwaldzkiego odbywa się defilada reprezentacji hufca, Wojtek niesie nasz sztandar. W czasach, gdy obozowaliśmy na Warmii i Mazurach, organizowaliśmy rajdy na pola Grunwaldu. Tam spotykaliśmy się w kilkusetosobowym gronie naszych harcerzy. Organizowaliśmy apel i właśnie defiladę. Ta uroczystość prawdopodobnie miała miejsce w 1967 roku, gdy sumowaliśmy akcję „Szuwary”. Wojtek był wówczas komendantem Szczepu 245 WDHiZ.
***
Rok wcześniej Wojtek, wychowanek drużyny, kończył swoją służbę w 46 WDH na obozie w Zakątku. Byłem tam komendantem zgrupowania. Kończył służbę, gdyż młodszoharcerska drużyna, którą prowadził, musiała ulec rozwiązaniu. Szkoła podstawowa, która była pozostałością dawnej jedenastolatki, przestała istnieć. Od jesieni „46” rozwijały się jako środowisko starszoharcerskie przy LO nr 35 im. Bolesława Prusa. Ten obóz – ośrodka „Wisła” – część kadry hufca dobrze zapamięta. Wojtek z grupką naszych instruktorów wyprawił się nocą do sąsiedniego obozu. Tam strasznie narozrabiali. Podtruli komendantkę obozu świecą dymną na szczury i przenieśli na nasz teren bramę obozu. Oj, napracowali się. W dodatku musieli następnego dnia tę wielką konstrukcję odnieść z powrotem. Wielka harcerska przygoda? Pomimo wszystko tak. Ale jej konsekwencje pamiętam do dziś.
***
To zdjęcie zrobiliśmy na schodach w Prusie. Janek, Grzegorz, Halina, Irena, Ewa… I Wojtek też. Zakładaliśmy w ośrodku „Wisła” Młodzieżowy Krąg Instruktorski „Nadwiślańskie Świetliki”. Skupialiśmy w kręgu świetną kadrę, która kierowała drużynami nad Wisłą. Od Żerżenia poczynając na Liceum Medycznym przy ul. Obrońców kończąc. Mieliśmy długofalowe i realne plany. Był rok 1965. Chodziliśmy na instruktorskie rajdy, organizowaliśmy nasze obozy. Ostatnim z nich był obóz wędrowny kręgu w sierpniu 1967 roku. Na zdjęciu wszystkich uczestników obozu w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej widać także Wojtka. Przymierza się on wówczas do prowadzenia nowego szczepu – 248. Zrezygnuje z tej funkcji w roku 1969. Poprowadzi jeszcze w sierpniu obóz w Trzebiechowie…
***
W jednej z książek druha Romanowskiego o instruktorach hufca jest rubryka: „Małżeństwa zawarte między instruktorami Hufca Warszawa Praga-Południe”. Wśród kilkudziesięciu par widnieją nazwiska: pwd. Aleksandra Świętosławska i pwd. Wojciech Koprowski. Wojtka wówczas już nie było w gronie naszych saskokępskich instruktorów, działał na Grochowie. Ciekawe, czy w domu u Wojtka pozostały jeszcze sztućce, które otrzymywaliśmy od naszych harcerskich władz w prezencie ślubnym.
***
I jeszcze jedno zdjęcie. Kadra hufca skupiona wokół druha Stefana, ma kwiaty w rękach, siedzi. My stoimy. Jakaś uroczystość. Pewnie druha 40 urodziny. Jestem bez brody, Wojtek w jakimś mundurze w innym kolorze niż spodnie. Jest żona naszego komendanta, jest Grzesio, Marysia, Janek – brat Wojtka, Małgosia, Ela, druh Modrzejewski. Jesteśmy śliczni i młodzi. Przed nami, młodymi instruktorami, całe życie.
Bardzo smutna wiadomość dla mnie ,tej otrutej komendantki zniszczonego obozu – to były mlodzieńcze przygody. Bardzo lubiłam Wojtka i Jasia tez, pamiętam kursy,zbiórki kręgów zimowiska,szkoda że tak szybko odszedł ale będzie w naszych bardzo żywych wspomnieniach