Jakaż piękna pogoda! Mój Ulubiony Instruktor popatrzył przez okno. Może wyjść i pobiegać? Myśl taka wyskoczyła Mulinowi niespodzianie z głowy. Ale Mulin to zauważył i z powrotem myśl tę do głowy włożył. – Oj, nie, przecież to by było wbrew mojej wieloletniej tradycji. – mruknął do siebie i aż się zarumienił z zachwytu nad własnym intelektem. Teraz czeka mnie filiżanka dobrej kawy. Chyba bym sobie nie darował takiego wybryku, jakim jest bieganie przy pięknej pogodzie.
Ale jedna myśl zaczęła kiełkować w głowie Mulina (tak, wiemy, że on za dużo myśli). Myśl o tradycjach w jego ulubionej organizacji. Mulin ma swój wiek i pamięta więcej niż wielu członków chodzących w dziwnych szarych i zielonych koszulach. Jak to z tą tradycją jest? I co jest tą tradycją?
Przypomniał sobie, jak siedział przy ognisku a członkowie jego ulubionej organizacji śpiewali piosenki. I nagle padł tytuł jednej z popularnych piosenek. Niech to będzie dla przykładu „Harcerska dola”. – Nie, nie możemy tej piosenki zaśpiewać – zakomunikowało kilkoro członków jego ulubionej organizacji. – Dlaczego? – zapytał Mulin. – Bo to jest nasza obrzędowa piosenka i my ją śpiewamy w trakcie naszych uroczystości. To taka nasza tradycja. – Nie rozumiem, powiedział Mulin. – Przecież nie napisaliście jej, piosenka jest popularna w organizacji, jak można jej nie śpiewać przy ognisku? – Nie można i już – powiedzieli członkowie ulubionej organizacji Mojego Ulubionego Instruktora.
Nie, nie dyskutował z nimi. Później tylko popytał, o co chodzi z tą piosenką. Okazało się, że po Przyrzeczeniu przed trzema laty jednego z członków drużyny zaproponował on wspólne zaśpiewanie „Harcerskiej doli”. A później przy kolejnym Przyrzeczeniu znów padł tytuł tej piosenki. I rada drużyny uchwaliła, że będą ją śpiewać tylko w trakcie ważnych spotkań. I nigdy więcej. Tak narodziła się tradycja. Dla niektórych członków ulubionej organizacji Ulubionego Instruktora istniejąca od zawsze.
Siedział Mulin z filiżanką kawy w ręku i myślał, że jego ulubiona organizacja jest jakaś dziwna. Jej członkowie wymyślają sobie jakieś dziwaczne tradycje, a potem nie mogą śpiewać ładnej piosenki przy ognisku.
PS I przypomniał sobie Mulin, że dawno temu znał takich członków swej ulubionej organizacji, którzy pisali sobie piosenki, także te obrzędowe. Ale takich podobno w jego ulubionej organizacji już nie ma.
Tak się zastanawiam czasem nad organizacją, co z niej wyniosłem, czy warto było itd. Na pewno wspomnienia obozów i rajdów. To było fajne i miło się wspomina. Natomiast cała ta tradycja,mundurki, piosenki harcerskie przy ognisku, zdobywanie stopni, cóż nie dla mnie. Przez wiele lat dochrapalem sie zaledwie krzyża i to za wysługę lat i mój wkład w różne akcje. Zrozumiałem w końcu że mój entuzjazm tworzą rożne wyjazdy a nie stanie szarymi szeregami, dbanie o regulaminowy kolor spodni. Zaliczywszy spektakularny fail, odszedłem aby rozwijać swoje hobby podróżnicze.
Zethap jest fajna organizacja, choć już teraz mniej fajną. Za mało się stara a obecnie jest dużo więcej alternatyw dla młodzieży. No ale nie znam sie, nie wypowiadam. Ja z tego spektrum które oferuje wziąłem swoje, dałem się tylko trochę pokiereszowac emocjonalnie przez nieprzyjemne rzeczy i to najważniejsze.
A, jeszcze budowanie obozu było w porzo – stawianie namiotów, budowanie pryczy,piłowanie, wbijanie pali, rąbanie. Dla mnie odlot, pot, drzazgi i łzy. Il lavoro fa felice normalnie.