To był przedziwny dzień. Tak, nie. Tak, nie. Nie, tak, nie. Dzień głosowań Zjazdu Nadzwyczajnego ZHP. Przyjęto kilka uchwał, część odrzucono. Od tego dnia minęło już nieco czasu. Emocje przycichły. Pora na refleksję.
Pisałem już o tym w innym miejscu. To świetny pomysł – podzielić głosowania na około dwadzieścia odrębnych uchwał i podejmować decyzje oddzielnie. W ten sposób te zmiany, które delegaci uznali za dobre, można było do statutu wprowadzić.
Nie podobało mi się, jak były prowadzone grudniowe obrady zjazdowe. Za dużo decyzji przewodniczącego zjazdu było, nazwijmy to delikatnie, dyskusyjnych. A tu Rafał odmieniony. Podejmuje decyzje szybko, prowadzi głosowania bezbłędnie. Ten dzień, gdyby nie Rafał, mógłby się nie skończyć.
Zastanawiam się, czy zjazd podjął decyzje ważne. Czy coś nam się w organizacji zmieniło. Coś poza składkami. Wydaje mi się, że niewiele. Bo składka zadaniowa i obowiązek wpłacania składki członkowskiej to zmiany (moim zdaniem) rewolucyjne. Ale to tamta część zjazdu.
A tu? Członkowie wspierający i starszyzna skazani na niebyt? Ot, byli to członkowie, nazwijmy, przemijający. Nie było ich, byli (w statucie), teraz znów ich nie ma. Przesunięcia obowiązków między władzami? Czy to ktoś na poziomie hufca zauważy? Oczywiście nasi specjaliści od zastanawiania się, która władza jest najważniejsza, będą te decyzje długo przeżywać. Ale cała organizacja? Na pewno nie.
Delegaci rozjechali się z poczuciem satysfakcji. I mają sporo racji. Bo ważne jest nie tylko, co zmieniono, ale także czego nie zmieniono. Czego słusznie nie zmieniono. Nie wprowadzono do statutu kuriozalnych poprawek związanych z realizacją strategii. Nie zmieniono Prawa Harcerskiego. Pozostała kadencyjność zmian.
Tak, mogę delegatom za to podziękować.
Jest jednak ciemna plama na delegackich sumieniach. Program ZHP. Pozostaliśmy bez programu i jest nam z tym dobrze. Bardzo mnie to martwi. Bardzo.
Program? O jakim programie, który miał uchwalić Zjazd napisałeś? Drużyna ma chyba program wkoło siebie ( jeśli umie patrzeć), w programach stopni, w pozytywnym i naturalnym nastawieniu do świata, poprzez potrzeby środowiska. Zjazd mógłby pokazać wiodący na dany czas kierunek poszukiwań, w przyszłość, a nie w ogladaniu się do tyłu. Uchwalać program? To mi paobrzmiewa „Jutrem ;)(….) Polski budowanej dziś”
Przypomnijmy, że mieliśmy mieć dwa zjazdy nadzwyczajne – programowy i statutowy. Zjazdy połączono – i słusznie. W grudniu został delegatom przedstawiony materiał „Program ZHP”, który na szczęście został odrzucony. I dalej nic. Jeżeli wiesz, jaki ma być nasz Związek w przyszłości, to jesteś szczęśliwym instruktorem. Ja nie wiem. Wiem, jakie mają być drużyny naszego hufca, jakie szczepy i sam hufiec. Ale jaki Związek???
…taki, jakie będą nasze drużyny Adamie, tylko taki i aż taki. Tak było zawsze, kiedy było dobrze. Kiedy robiliśmy to centralnie i dyrektywnie, było źle. A ja faktycznie zawsze wiedziałem jaki powinien być nasz Związek. Nie taki, jaki był, ale taki, jaki powstawał w naszych drużynach – wbrew dyrektywom i….politykom;)
Jakoś tak mi się wydaje, ze w Twoim Szczepie też tak było….
Cała rzecz, aby dziś nie być przeciw, nie być wbrew, tylko aby działać razem w niewielkiej przecież organizacji. Abyśmy wiedzieli, jakie są nasze wspólne cele (i aby to nie były cele „góry”, którą „doły” lekceważą). Trudna sprawa.
A nasze czasy, gdy byliśmy szczepowymi, już nie wrócą.
….w tym największy jest ambaras… Twoje słowa są słuszne, ale muszą dotyczyć dwojga „do harcerskiego tanga”. Zbyt często ten prowadzący partner jakoś nie wykazuje się chęcią działania razem, a raczej dba o „władzę”… Nic nowego…