Zostałem zmobilizowany. Mam zadane napisać o propozycji nowej listy lektur, w moim przypadku dotyczących szkół ponadgimnazjalnych. Cóż, temat jest banalny, aż w klawiaturę stukać się nie chce. To już kolejny pomysł panagiertychowy. Co jeden to gorszy. I wszystko jedno, czy dotyczy programu „Bezpieczna szkoła”, czy mundurków, czy też wyrzucenia z pracy dyrektora CODN. Staram się nie komentować tu ewidentnych nieporozumień, ale cóż, chyba w klasie powiedziałem, że propozycję lektur skomentuję…
Podoba mi się włączenie do lektur „Cesarza”. To bardzo dobry tekst, analizować można i formę, i treść. Po śmieci Ryszarda Kapuścińskiego rozmawialiśmy o „Cesarzu” i w klasie drugiej, i trzeciej. Co prawda chciałbym mieć czas, aby omówić jakiś fragment Reeda i kawałeczek Wańkowicza. Kiedyś omawialiśmy w liceum „Szkice spod Monte Cassino” – i było znakomicie.
Nie podoba mi się usunięcie Gombrowicza. Gdybym był decydentem, włączyłbym do lektur klas, w których jest program rozszerzony, zamiast „Trans-Atlantyku” „Iwonę…”. Ale usuwać „Ferdydurke”? Jeden z najważniejszych utworów XX wieku? To jakby z lektur szkolnych wyrzucić „Pana Tadeusza”. Przy okazji – przeczytałem, że w lekturach ma być „Kordian” lub „Nie-Boska”. To nie ma sensu! Najwybitniejsze dramaty genialnych romantyków do wyboru? Dla jednych absolwentów liceum nieznanym bohaterem będzie hrabia Henryk a dla drugich Kordian? Taka swoista likwidacja „wykształciuchów”.
Niektóre teksty (jak dziś „Ferdydurke”) mają być we fragmentach. Nie mam nic przeciw potraktowaniu tak Staszica, choć to nie literatura, ale publicystyka. Ale przerabiać jakieś utwory we fragmentach? Bzdura. Dlatego też ja wymagam od moich uczniów lektury całych „Chłopów”niezależnie od pomysłów tak byłych ministrów, jak i aktualnego.
Do „Potopu”, utworu obszernego. doszło „Quo vadis?”. Pomysł kiepski. W ostateczności mogę obejrzeć z uczniami kiepski film Kawalerowicza, ale po co obowiązkowo czytać ten tekst? Dla pięknej Słowianki Ligii? Bzdura. Aby pokazać początki chrześcijaństwa? Od tego jest inny przedmiot – historia.
Usunięto Witkacego. Ani „Szewców”, ani „W małym domku”. Nie ma Czystej Formy. Żal.
Nie ma Herlinga-Grudzińskiego. Tego tekstu nie żałuję. Wprowadzono go dla równowagi do Borowskiego. To znakomita publicystyka. Ale literatura przeciętna.
Nie ma Conrada i Dostojewskiego. Poprzedni twórcy reformy edukacji mieli genialny pomysł, aby zaproponować „Jądro ciemności” i jeszcze dodatkowo kazać dokonać analizy „Zbrodni i kary”. Czy bez Conrada i Dostojewskiego da się zrozumieć współczesną literaturę? Czy (to także usunięta lektura) da się bez „Cierpień młodego Wertera” pojąć, czym był romantyzm? Nie da się. Proste.
No i ten Dobraczyński. Nie jest to zły pisarz. Dobry, ale nie wybitny. Dlatego czytajmy Dobraczyńskiego, ale niekoniecznie w szkole. Tam mamy ważniejsze postacie i bohaterów.
Pan Giertych przyszedł, pan Giertych pójdzie. A polska szkoła i zajęcia z języka polskiego będą. I lekturami nielubianymi przez pana ministra.
PS Panu ministrowi zmieniają się poglądy. Cichcem dopisał do projektu zestawu lektur Dostojewskiego i Herlinga-Grudzińskiego. Ciekawe, kiedy wróci do łask Conrad lub Gombrowicz. A jak już wróci, wszyscy będą uważać, że nic się nie stało i mamy dobrego ministra. A to przecież minister jak ze złych nauczycielskich snów…